konkurs-zostan-ilustratorem-noblisty-519120.jpg

KONKURS NA PRACĘ

PLASTYCZNĄ!

„ZOSTAŃ ILUSTRATOREM NOBLISTY”

Olga Tokarczuk to jedna z czworga polskich laureatów Literackiej Nagrody Nobla, jest autorką wielu powieści, z których najbardziej znane to:

● Bieguni

● Dom dzienny, dom nocny

● Księgi Jakubowe

● Prawiek i inne czasy

Weź udział w konkursie i wykonaj ilustrację do jednego z

zamieszczonych poniżej wybranych fragmentów powieści i

opowiadań Olgi Tokarczuk!

KONKURS NA PRACĘ PLASTYCZNĄ

„Zostań ilustratorem noblisty”

Zespół Szkolno - Przedszkolny nr 5 w Gdańsku

ul. Startowa 9

80-461 Gdańsk

tel. 58 556 66 85

e mail: sekretariat@zsp5.edu.gdansk.pl

Koordynatorki konkursu: Anna Szalsza, Agnieszka Kuźmińska

mail: annaszalsza@op.pl

Regulamin konkursu:

1. Celem konkursu jest:

- propagowanie wiedzy na temat pisarstwa noblistki,

- rozwijanie kreatywności plastycznej uczniów,

- rozwijanie umiejętności plastycznego przekształcania fragmentów dzieła literackiego,

- rozwijanie wyobraźni uczniów.

2. Konkurs skierowany jest do uczniów klas IV-VIII.

3. Uczestnicy wybierają jeden, z zaproponowanych przez organizatora, fragment prozy Olgi

Tokarczuk i przygotowują do niego własną ilustrację.

4. Prace powinny być płaskie, przygotowane w formacie A-3, wykonane dowolną techniką

(pastelami olejnymi, farbami, metodą kolażu – bez użycia materiałów nietrwałych typu ryż,

kasza itd.).

5. Każda praca ma być podpisana na odwrocie. Z tyłu pracy należy również przykleić

oświadczenie o wyrażeniu zgody na wykorzystanie przez organizatora złożonej pracy i

zrzeczeniu się do niej praw autorskich. Oświadczenie powinno być wypełnione drukowanymi

literami.

6. Prace, które nie będą opatrzone oświadczeniem, nie wezmą udziału w konkursie.

7. Ilustracje należy składać w sekretariacie ZSP nr 5 w Gdańsku, ul. Startowa 9, 80-461

Gdańsk w terminie do 30.04.2024 roku lub przesłać pocztą na adres szkoły w

nieprzekraczalnym terminie 30.04.2024 roku (liczy się data stempla pocztowego).

8. Informacje o nagrodzonych pracach zostaną zamieszczone na stronie oraz rozesłane do

szkół, w których uczą się nagrodzeni uczniowie po 7.05.2024 roku. .

9. O uroczystym wręczeniu nagród, które odbędzie się na terenie ZSP nr 5, zostaną

powiadomieni laureaci konkursu.

10. Nadesłane prace przechodzą na własność organizatora, który zapewnia sobie tym samym

prawo do ich dalszego wykorzystania.

1 Olga Tokarczuk

I. E. E.

Głosy płynęły z jakichś rozległych przestrzeni, które otworzyły się w niej właśnie wtedy,

kiedy jedząc zupę rybną, zobaczyła po drugiej stronie stołu przyglądającego się jej

intensywnie mężczyznę.

Jeszcze teraz, leżąc w matczynym łóżku, Erna potrafiłaby go opisać, może nie każdy szczegół

postaci, ale rzeczy najważniejsze: bardzo jasne oczy i inność, której nie da się dokładnie

określić. Jakby wycięto z jakiejś książki ilustrację i wstawiono do drugiej. Nie ta kolorystyka,

nie ta sama faktura, coś obcego, choć ledwie uchwytnego. Nikt nie zwracał uwagi na

stojącego w widocznym miejscu człowieka, a Greta przeszła przez niego z półmiskiem

pełnym szparagów. Wtedy Erna zrozumiała, że widzi ducha.

To oczywiste, że widok człowieka, przez którego przebija wzór tapety na ścianie, wydał się

jej taki przerażający. Erna podnosi oczy znad talerza, który ma brzeg zdobiony w gałązki

kwitnącej jabłoni, i widzi młodszego brata, Maksa, a zaraz za nim jest t o. Patrzy na nią

wzrokiem, w którym jest wiele myśli naraz, wiele słów i obrazów. To właśnie zobaczyła

Erna. Erna nie powinna była się przestraszyć ducha. Często wieczorami bywała świadkiem

przestawiania w salonie okrągłego stolika do kart i tajemniczego zamykania przed dziećmi

drzwi, kiedy przychodził niesamowity pan Frommer i opowiadał o poruszających się

przedmiotach, otwierających się z trzaskiem drzwiach, wędrujących po domach głosach. Erna

widywała też pochyloną ku ciotce swoją matkę i słyszała jej przejęty szept: „Był u mnie

znowu tatuś...”. Duchy więc niewątpliwie istniały, tak samo jak istnieje Ameryka, wielka

miłość czy zbrodnia, ale były gdzieś daleko, poza obszarem codziennego doświadczenia. Ich

istnienie mieściło się w jakiejś innej przestrzeni i nie należało spodziewać się ich na obiedzie.

Teraz ta niepisana umowa została złamana i Erna od razu zrozumiała, że lekko rozmyta, nie

przystająca do niczego obca postać, która brała przez chwilę udział w rodzinnym obiedzie, to

był duch. Leżąc w bezpiecznym, wygrzanym termoforem łóżku, Erna doszła do wniosku, że

zachorowała na jakąś chorobę, która umożliwia widzenie duchów.

II. Opowiadania bizarne

Potem przyszła kolej na znaczki.

Pewnego dnia wyciągnął ze skrzynki listy i zamarł, widząc, że wszystkie znaczki na nich były

okrągłe. Ząbkowane, kolorowe, wielkości złotówki. Zrobiło mu się gorąco.

Nie bacząc na ból kolana, szybko wszedł po schodach, otworzył drzwi i bez ściągania butów

pobiegł do pokoju, gdzie w barku trzymał listy. Zakręciło mu się w głowie, gdy ujrzał, że

znaczki są okrągłe na wszystkich kopertach, nawet na tych starych. Usiadł w fotelu i grzebał

w pamięci, próbując znaleźć w niej ten jeden właściwy obraz znaczków.

Przecież nie zwariował – dlaczegóż to okrągłe znaczki wydawały mu się takie absurdalne?

Może przedtem nie zwracał na znaczki uwagi. Język, słodycz kleju, kawałek papierka, który

jego palce przyklejają na kopertę. Listy kiedyś były grube, pękate. Koperty miały kolor

niebieski, przeciągało się językiem po szlaczku kleju, a potem ściskało palcami, żeby

obie części koperty się skleiły.

Odwracało się kopertę i – tak, znaczek był kwadratowy.

To pewne. A teraz jest okrągły. Jak to możliwe?

Zakrył twarz dłońmi i siedział tak przez chwilę w kojącej pustce, która jest pod powiekami,

zawsze na zawołanie.

III. Bieguni

Oto wielkie lotniska, które gromadzą nas, obiecując przesiadkę na następny samolot; to

porządek połączeń i rozkładów na usługach ruchu. Ale nawet gdybyśmy się nie mieli już

nigdzie ruszać przez najbliższe kilka dni, warto zapoznać się z każdym bliżej.

Kiedyś umieszczano je na peryferiach miast, jako ich uzupełnienie, jak dworce. Dziś jednak

wyemancypowały się na tyle, że mają już własną tożsamość. Niedługo będzie można

powiedzieć, że to miasta dołączyły do lotnisk w charakterze miejsc pracy i sypialń.

Wiadomo przecież, że prawdziwe życie odbywa się w ruchu. W czym lotniska miałyby być

dziś gorsze od zwykłych miast?

Są tam ciekawe wystawy sztuki, centra konferencyjne, urządza się w nich festiwale i

przeglądy. Są ogrody i deptaki, prowadzona jest działalność oświatowa. W Schiphol można

obejrzeć piękne kopie Rembrandta, a na pewnym lotnisku azjatyckim znajduje się muzeum

religii; bardzo dobrze pomyślane. Mamy w nich ponadto dostęp do przyzwoitych hoteli i

wielkiej rozmaitości restauracji i barów. Są małe sklepy, supermarkety i galerie handlowe, w

których można nie tylko zaopatrzyć się na drogę, ale od razu zakupić pamiątki, żeby potem,

na miejscu, nie marnować czasu. Są fitness cluby, gabinety masażu klasycznego i

wschodniego, są fryzjerzy i doradcy handlowi, przedstawicielstwa banków i telefonii

komórkowych. W końcu zaspokoiwszy potrzeby ciała, możemy udać się po wsparcie duchowe do

licznych kaplic i miejsc medytacji.